„Perfect day”, wcale nie taki „perfect”

Coś mi ta kwietniowa lektura klubowej książki nie podeszła. Wybór był jasny, lud demokratycznie zdecydował to przecież sam organizator nie może dać plamy i nie sprawdzić do końca, jak w ostatecznym rozrachunku wyjdzie z „Perfect Day”. Sporo pozytywnych opinii, wiele słów zachęty od Was, a jednak… dla mnie perfect to przede wszystkim niemieckie realia, oddane […]