A może by tak wejść w strefę intymności, w prywatność, gdzie dwoje to ideał, ale trzy to już tłum? Czy możemy rościć sobie prawo do podglądania sceny dwojga, w której pierze się miłość i nienawiść wyrażane naprzemiennie za pomocą słów? Trochę po omacku, trochę wiedzeni instynktem, bardziej jednak świadomi, kim dziś są i czego chcą. Ścieżki miłości bohaterów nigdy nie były proste, nie ma w klarującym się obrazie relacji w „Ukrytych…” mocniejszego uczucia tkwiącego zaraz obok nienawiści. Niewypowiedziane słowa, niedopowiedziane wydarzenia, niewyjaśnione przyczyny i skrajnie trudne do zrozumienia decyzje, z których efektami należy się zmierzyć – tak jednym zdaniem można podsumować tę książkę. Dopiero przy okazji „Ukryte między wierszami” dowiedziałam się, kim jest Żurnalista, zatem trudno jest wskazać mi, na ile w tym, co stworzył w duecie z Julią, jest prawdziwy człowiek, który za pomocą słów wyraża swoje najgłębsze, najmocniej skrywane uczucia, a na ile to gra, która w myśl dotychczasowych działań ma porwać tłumy, tym razem czytelników. Nie ma chyba bardziej dogodnego czasu na pisanie o miłości i zbieranie z tego tytułu laurów, jak właśnie luty, który już za rogiem trzyma Walentynki i układa się wręcz z autorami, by przypomnieć, że miłość to fundament, potrzeba definiująca życie wielu z nas, jak nie każdego. Pustym frazesem może się zdawać stwierdzenie, że bez miłości jesteśmy niczym, ale w tych wyświechtanych dzisiaj słowach przebija faktyczna intencja książki.

„Ukryte między wierszami” to wyboista podróż dwojga dojrzałych ludzi w głąb siebie. Intymna rozmowa, z powodu której czytelnik odczuwa dyskomfort stawiając się niejako w roli świadka tego, co często zakochani chcą ukryć przed światem. Odbiorca staje się tym, który czuje, że robi coś niewłaściwego, co chwilę zerkając na boki, by upewnić się, że ma na to przyzwolenie, ale z drugiej strony to poczucie niewłaściwości dyszące wręcz na kark towarzyszy przez całą książkę. Listy, które mają być rozliczeniem z przeszłością, a będące jednocześnie potwierdzeniem, że nie ruszysz dalej, jeśli nie stawisz czoła przeszłości. Z tej twórczości duetu wyłania się prywatna historia burzliwej miłości dwojga młodych ludzi, w której para po latach nawiązuje kontakt i stąpa szlakiem uraz, żalu, rozdrapuje na nowo strupy, które – zdawać by się mogło – dziś powinny być jedynie bliznami. Wraz z upływem czasu pewne wydarzenia nabierają innego znaczenia, jak i odległa perspektywa zniekształca krzywdy, zmywając je do niemal nieistotnej smugi.

„Ukryte w słowach” to bardzo prywatna relacja, którą odbiorca śledzi z zapartym tchem, indywidualnie analizując wady i te dobre cechy bohaterów, a jednocześnie próbując w tej historii odnaleźć swój własny pierwiastek uczuciowej ścieżki życia. Współczesność, w której poranieni Hanna i Kuba szukają wspólnej drogi, godzą się z upływem czasu, bardziej świadomie podejmują decyzje i bez skrupułów rozliczają siebie samych oraz nawzajem z tych słów i czynów, które dziś wydają się być już przecież nieistotnymi. Odbiorca jest świadkiem zmiany, może wręcz odnieść wrażenie, iż każde wydarzenie, gest, słowo ma ogromny wpływ na to, gdzie i z kim dziś jesteśmy, stąd też finalnie wyłania się element pogodzenia ze swoim losem, wyklarowania ścieżek, dojechania do punktu, o którym niektórzy marzą, ale nigdy nic z tym nie zrobią, inni zaś po wielu ślepych uliczkach i drogach wybrukowanych nierówną kostką dotrą do celu. 

Nie znam autorów, nie śledzę ich poczynań w sieci, dlatego podchodzę do tej książki raczej obiektywnie i jestem niezwykle zaskoczona tak dojrzale przedstawioną historią, w której głównym elementem ma być zmiana, jaka zaszła w bohaterach. Próba uporania się z bolesną przeszłością, jaką jest korespondencja przedstawiona w książce to ten element, którego brakuje wielu z nas, gdy trudno szukać właściwych słów, nie ma siły na gesty i brak jest odwagi na to, by czasami powiedzieć „przepraszam” – jedno słowo, które może zamknąć palący wnętrze temat raz na zawsze, a być może wzniecić na nowo ogień będący zapowiedzią tej jednej jedynej miłości.

Analizując treść książki nie mogę obejść się bez stwierdzenia, że to niezwykle intymny obraz burzliwej relacji z kiedyś i dziś; dziś już będącej sumą minionego czasu i nabytych doświadczeń, nad wyraz dojrzałej, pozbawionej gry wstępnej, jaka zawsze według zasad toczy się między nowopoznanymi ludźmi. Bez głaskania, bez wzniosłych emocji i z niezwykle świadomym doborem słów, które płyną z serca, a jednocześnie nadal z pierwiastkiem tej natarczywie złej natury człowieka.

Żurnalista & Julia Kochman

Wydawnictwo Wielka Litera

Premiera: 12.02.2025 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *