Jest taki rodzaj książek, które czyta się niespiesznie. Nie szuka się emocji targających Tobą na wszystkie strony, bo te emocje są tuż obok, otulają Cię, krążą wokół głowy niczym uparte komary. Cicho brzęczą, gryzą dotkliwie, ale zauważasz to długo po fakcie, gdy winowajca napojony już dawno się oddalił. Taka jest ta historia. Spokojna, choć przedstawione w niej wydarzenia ani trochę spokojne nie są. Trącają lekko czytelnika, by wywrzeć na nim poczucie przygniecenia ciężarem dwóch rodzin, na których barkach jest samotność, strata, utrata tożsamości, przeszłość, która budzi wiele pytań i wątpliwości. To przeszłość, która wydarzyła się dawno, a jakby trwała jeszcze wczoraj swym bagażem kilogramów. Może dlatego, że autorka przeplata ówczesne wydarzenia z czasem przeszłym, ale robi to w sposób, w którym zaciera się granica. Przeszłość dzięki temu wciąż tu jest, nie daje o sobie zapomnieć. Trwa, jak ten ból ludzi obcych, a jednak tak dobrze sobie znanych.

Rodzina z plemienia Mi’kmaqów od lat dla podreperowania budżetu trudzi się sezonowym zbiorem borówek. Praca niezwykle wymagająca, a efekty w postaci zarobku również niewielkie, ale to właśnie dzięki nim dzieci mają artykuły szkolne, ubrania, a starsi pieniądze na resztę posezonowego czasu. Historia zaczyna się w momencie zaginięcia najmłodszej córki tej indiańskiej rodziny, ale autorka spieszy z równoległą, gdzie sędzia, jego żona i kilkuletnia córka wiodą spokojne, pozbawione trosk życie. Norma jednak przeczuwa, że za jej niespokojnymi snami, trudnymi do uchwycenia wspomnieniami kryje się coś więcej.

Amanda Peters nie wskazuje winnych, nie ujawnia też tych dobrych. W obiektywny sposób przedstawia losy dwóch różnych rodzin i stopniowo odsłania elementy wydarzenia, które rzuci się cieniem na resztę życia każdego z bohaterów. Jedna chwila, która zmienia bieg wszystkiego. To, co udało się autorce zawrzeć, a co zasługuje na szczególną uwagę to tempo, wolne, sentymentalne, wręcz senne, zarazem kryjące w sobie sporo bólu, urazy, poczucia krzywdy, ale również poczucia winy. „Zbieracze borówek” to subtelny, skromny dobór słów, w którym kryje się odpowiednia, oszczędna gama emocji, a jednocześnie niesie się za tym potężny bagaż doświadczeń, czasami jednego słowa, gestu, które mogłoby zmienić bieg dalszych wydarzeń, być może skrócić cierpienie wielu, dać nadzieję, na pozytywny finał. Ta historia pokazuje, jak bardzo jedna decyzja może położyć się cieniem na losach całych rodzin.
„Zbieracze borówek”
Amanda Peters
Wydawnictwo Filia
Premiera: 29.01.2025 r.