Roberta Małeckiego nie trzeba już chyba nikomu przedstawiać. Doskonale zna go każdy czytelnik, który lubuje się w naszych rodzimych kryminałach, a który docenia zawiłą (ale nie do przesady) akcję, dopieszczenie historii w każdym detalu, gdzie nie ma miejsca na wątpliwości, rozbieżności czy zagwostki w spójności. Docenia autora ten, kto stawia na literacką ucztę, wyjście poza utarte schematy, zaskakujące zwroty akcji, a przede wszystkim tak dobrze oddane nasze polskie realia. Identyczną dbałość o styl, język i pierwiastek postaci polskiego czytelnika zauważam u Wojciecha Chmielarza, stąd prawdziwą gratką, wręcz organoleptyczną ucztą jest dla mnie co rusz sięgać po nowe książki jednego i drugiego autora.

„Rumor” samym opisem zdradza niewiele; mężczyzna mieszkający w domku holenderskim zajmuje się serwisem przyczep campingowych. Stateczne, spokojne, ale i samotne życie na uboczu burzą odkryte na sąsiedniej posesji zwłoki. Bohater doskonale wie, kim jest denat i co wydarzyło się przed laty. Odkryć to jednak pragnie para policjantów, a „Rumor” ukazuje tę utarczkę, przeciąganie liny na swoją stronę oraz zabawę w kotka i myszkę. Nawarstwiający się kolejni bohaterowie, ukryte podmioty, które mogą grać pierwsze skrzypce przejmując pałeczkę w rozwikłaniu sprawy sprzed lat i człowiek, który choć wydaje się być wzorem wszelkich cnót, kryje w sobie wiele mroku.
Małecki, idąc z duchem czasu, z ochotą wykorzystuje coraz popularniejszy motyw podcastu, w ten sposób prezentując odbiorcy alternatywną (a może prawdziwą?) wersję zdarzeń z przeszłości. Nagrania nadają tutaj tempo sprawie i to one są katalizatorem następujących po sobie wydarzeń, które choć krążą wokół jednego, obnażają różne oblicza tej samej sprawy. Zakończenie jest nieoczywiste, choć co uważniejszy czytelnika zbiera okruszki właściwego finału, dzięki którym możliwe jest lepienie na własną rękę rozwiązania.

Małecki idealnie oddaje naturę człowieka (co, jak wspomniałam wcześniej, bardzo lubię i doceniam wśród naszych polskich autorów), tym samym wykonując ukłon w głąb ludzkiej psychiki, którą ten zdaje się idealnie rozumieć i oddawać jej oblicze w ręce złaknionego emocji czytelnika. Doceniam również bardzo naturalnie wypadającego głównego bohatera, którego postać przez większość tekstu budzi niezrozumiałą sympatię, by jednak chwilami wątpić i zastanowić się, czy aby na pewno postawiliśmy na właściwego konia. „Rumor” to droga do ujawnienia brudnych sekretów sprzed lat, bolesnej przeszłości, która chciałaby namieszać w obecnych wydarzeniach, a która podsypana jest nutą chciwości czy potrzebą wyrównania rachunków. To także losy ludzi pełnych wątpliwości, zbaczających ze ścieżki dobra na poczet pojedynczych wybryków, przypadku, ale też świadomego wyboru, za którym idzie ogromny pokład chęci zemsty. Bardzo dobrze czytało mi się tę historię. Nie jestem w stanie wskazać żadnego słabego punktu, czegokolwiek, co by mogło mi w tej historii zazgrzytać i sprawić, że popastwię się nieco nad aktualną, najświeższą twórczością autora. Kolejny raz jestem pod bardzo dużym wrażeniem warsztatu, przygotowania tak dobrze czytającej się historii, która potwierdza tylko, że jak polskie kryminały to właśnie Małecki – powiew świeżości, wykreowani naturalni „my”, czyli bohaterowie, którzy do złudzenia przypominają nas samych prezentując te tak ludzkie obawy, wątpliwości, troski i radości. Niby prosta historia, a jednak wiele niewiadomych oraz to uczucie płynięcia po słowach, gdzie nie idzie się zmęczyć, a można nawet obudzić się przy ostatnich zdaniach z poczuciem przeoczenia kilku ostatnich godzin, jakby czas się zatrzymał. Jestem na tak i poproszę o więcej.
Robert Małecki
Wydawnictwo Literackie
Premiera: 09.04.2025 r.