Wyobraź sobie, że do końca życia spędzasz czas w jednej celi, nie musisz martwić się o posiłki, rachunki, sprawy bieżące. Nie musisz, ale możesz pracować, wszak praca to żaden przymus, nie musisz martwić się o problemy wielu z nas; wizyty u lekarza, terminy na „już” do specjalistów, o transport do placówki medycznej. Nie musisz martwić się właściwie o nic, ale jedno co… Twoje życie zamienia się w egzystencję. Dni wyznacza określona rutyna, bez której nie ma żadnych odstępstw. W pokoju raczej nigdy nie jesteś sam, o prywatności zapomnij. Twój każdy ruch, każdy krok jest pilnie odnotowywany, a kontakt ze światem zewnętrznym mocno ograniczony. Izolacja. Do końca życia. Jedyne urozmaicenie to przenosiny, nowa cela, nowi współlokatorzy. Może czasami przejażdżka w ramach nagłego przypadku do szpitala. Poza tym dzień w dzień to samo. Rutyna – to jedna z cech charakterystycznych, która łączy wszystkich rozmówców Zbyszka Nowaka. Oprócz tego termin, czyli odsiadka do końca życia. W języku więziennym „dożywotki” to głównie ludzie skazani za najcięższe przestępstwa, osadzeni zazwyczaj bez perspektywy wyjścia na wolność, którzy resztę swojego losu spędzą za kratami.

Jak wygląda to z ich perspektywy? Czy dożywocie jest dostateczną karą za popełnioną zbrodnię? A może jest karą zbyt surową? Co osadzeni bez nadziei na wyjście uważają na temat kary śmierci i czy jest ktokolwiek, kto interesuje się tym, co skazani uważają? A może są jedynie statystyką, próżnią, w którą gdy człowiek wpadnie, magicznie znika? Beznadziejnym przypadkiem, o którym świat chce zapomnieć? Sprawy, które wstrząsnęły całym krajem i te, które zamknęły się wyłącznie w kręgu osadzonego, jego ofiary i ich najbliższych. Mordercy, gwałciciele, ludzie bezlitośni oraz ci, którzy twierdzą, że „daj mi człowieka, a znajdzie się paragraf” wciąż tym samym zaprzeczając udziałowi w jakiejkolwiek zbrodni. Ci, którzy czują się winni i ci, którzy za nic mają wyrzuty sumienia, jakby resocjalizacja była jedynie pustym sloganem, bez wpływu na zmianę perspektywy, zrozumienie, kajanie się.
Autor analizuje przypadki przestępstw, w których podejrzani, winni, a na końcu skazani otrzymali najwyższy możliwy wymiar kary, czyli dożywocie. Przybliża ich sylwetki, by następnie skupić się ma rozmowach. Te są skrajnie różne, jak i różni są rozmówcy. Książka w głównej mierze opiera się na spostrzeżeniach osadzonych i ich punkcie widzenia w kwestii długości odbywania kary, nie stricte na sprawach, z powodu jakich skazani znaleźli się za kratami. Niekiedy przebija zrozumienie, innym razem wyłącznie jego pozory, a czasami klaruje się pełna gotowość do wyjścia z nadzieją, iż człowiek taki jest w przygotowany na powrót do normalności. Dość specyficzny sposób prowadzenia dialogu, niemal namacalnie oddane warunki, w jakich odbywają się rozmowy oraz osoba autora, która niekiedy daje się prowadzić skazanym za rękę, innym razem osobiście próbuje sprowadzić rozmowę na właściwe, słuszne dla tytułu książki tory. Rozmówcami Nowaka są głównie mężczyźni, brakło mi tutaj więcej tego kobiecego pierwiastka, lecz w ogólnym odbiorze to bardzo interesujący reportaż, który prowokuje do dyskusji na temat jakości i sensu odbywania kary dożywocia. Mam wrażenie, że autor oddał głos tym, którzy już dawno go stracili, z drugiej strony czyż sami do tego nie doprowadzili?
Zbyszek Nowak
Wydawnictwo Muza
Premiera: 27.11.2024 r.