„Ludzkie zoo” Joanny Zaręby – kiedy inność staje się widowiskiem

ludzkie zoo okładka joanna zaręba

„Ludzkie zoo” Joanny Zaręby – recenzja książki o ludzkiej inności, kontrowersjach i granicy między ciekawością a uprzedmiotowieniem. Czy warto przeczytać?

Mam wobec tej książki mieszane uczucia. Z jednej strony jest niezwykle interesująca — autorka przytacza poruszające przypadki medyczne, historie ludzi, którzy stali się ewenementami i obiektami publicznej obserwacji, elementami scenografii większego widowiska. Z drugiej jednak strony trudno przejść obojętnie obok moralnego dyskomfortu, jaki rodzi wykorzystywanie niepełnosprawności, chorób, deformacji i ludzkiej bezradności jako atrakcji dla cudzej rozrywki.

Największe skonsternowanie pojawia się po uświadomieniu sobie, że to, co dla wielu bohaterów było przekleństwem i ciężarem nie do udźwignięcia, jednocześnie zapewniało im środki do życia, a nierzadko jedyną szansę na przetrwanie. Autorka pokazuje paradoks: cierpienie, które przyciągało tłumy, bywało zarazem jedynym kapitałem tych ludzi.

okładka ludzkie zoo

O czym jest książka „Ludzkie zoo”?

„Ludzkie zoo” udowadnia też, że mechanizm budowania popularności na inności i kontrowersji wcale nie jest wynalazkiem naszych czasów. To, co dziś obserwujemy u influencerów, dawniej funkcjonowało pod postacią cyrkowych pokazów osobliwości — im bardziej skrajne, szokujące i odmienne, tym lepiej się sprzedawało.

Joanna Zaręba zabiera czytelnika w swoisty katalog skrajności: ludzi bardzo wysokich i skrajnie niskich, otyłych i chorobliwie szczupłych, kobiet z brodami, osób owłosionych niemal na całym ciele, braci syjamskich i ich żeńskich odpowiedników. To historie tych, którzy przez lata „raczyli” gawiedź, gotową zapłacić za bilet, by móc przyjrzeć się cudzej inności z bezpiecznej odległości. Chorzy ludzie stawali się celebrytami, eksponatami, przedmiotami do dotykania, żartów, a nawet sporów o ich ciała po śmierci.

okładka ludzkie zoo

Moje odczucia po lekturze „Ludzkiego zoo”

Losy bohaterów z jednej strony niosą pewien rodzaj nadziei — mimo ograniczeń potrafili oni zarabiać, żyć samodzielnie, zakładać rodziny. Z drugiej jednak każda z tych historii ma swoje mroczne dno: całkowitą zależność od innych, trudności w najprostszych czynnościach, życie na pokaz, wystawianie się niczym zwierzę w cyrku oraz wykonywanie „atrakcji”, które bawiły tłum, ale często odbierały resztki godności.

Autorka przywołuje zarówno postaci znane i głośne, jak i tych, których los nie zapisał się wyraźnie w historii.


„Ludzkie zoo” to książka specyficzna, momentami niewygodna, ale bez wątpienia ciekawa — obnażająca mechanizm zarabiania na cudzej inności i pokazująca, jak cienka bywa granica między fascynacją a uprzedmiotowieniem.

„Ludzkie zoo”

Joanna Zaręba

Wydawnictwo RM

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *