Po każdym reportażu poruszającym konkretne problemy społeczne, nachodzi mnie jakaś refleksja. Po tym konkretnym tytule mam jedną: jeżeli kiedykolwiek myślałabym, że jestem złą matką, powinnam przypomnieć sobie historie rodzin, dzieci z tej książki. Niespokojne wrażenie o moich błędach szybko minie, a wręcz pokaże, że robię wszystko tak, jak należy.
„Matka bez wyboru” bierze czytelnika w obroty i serwuje garść skrajnie różnych emocji, zaczynając od smutku, poczucia klęski, towarzysząc rozmówcom w ich dramatach, aktach rozpaczy czy podczas procesu wychodzenia na prostą. Czy można jednak mówić o jakimkolwiek wyjściu na prostą, gdy brakuje dziecku tak znaczącego pierwiastka dla właściwego balansu rozwojowego, jak więź i miłość matki? Tkwimy w przeświadczeniu, że matka nigdy nie opuściłaby swojego dziecka. Ojcowie tak, co – jak udowadnia autorka – wiąże się z mniejszym wybaczeniem błędów i decyzji, gdy stoi za nimi kobieta. To nie pierwszy reportaż dotyczący rodzicielstwa, jego cieni i blasków, w którym postać ojca zdaje się być niejako traktowana taryfą ulgową, niknąca w tle. Ojcowie odchodzą, bo przerasta ich rodzicielstwo, obowiązki, brak dojrzałości, odpowiedzialność, trudności w akceptacji niepełnosprawności dziecka. Ale kobiety? Nie, one w oczach społeczeństwa nigdy nie zostawiłyby swojego dziecka, a skoro to zrobiły to są… wyrodne? Złe? Egoistyczne? Nieco łatwiej jest nam ocenić matkę, a ojcu więcej jesteśmy w stanie wybaczyć w kontekście odejścia od rodziny. Co jednak z tymi matkami, które odeszły, opuściły dzieci, zrzekły się praw, a może ułożyły sobie życie w całkiem innej rodzinie, wcześniejszą wymazując?
Historii przedstawionych w tej książce nie można rozpatrywać tylko z perspektywy matki, ponieważ tu w jednej decyzji mieści się cała rodzina, konsekwencje odczuwają wszyscy, a przede wszystkim – co udowadnia Wroniszewska – cierpi dziecko. Przytoczone losy są skomplikowane, trudne, pełne bólu i cierpienia, ale przede wszystkim nie są tak oczywiste do oceny, a pozorne przesądzenie sprawy i przyklejenie matce łatki może być niezwykle krzywdzące. Autorka zaserwowała czytelnikom pełen zakres skrajnie różnych sytuacji rodzinnych, w których przewija się uzależnienie, zaburzenia psychiczne, stawianie czoła niepełnosprawności, problemy małżeńskie, a w efekcie i brak lub nikłe kompetencje wychowawcze. Cennym wydaje się być analiza badań nad poszczególnymi zjawiskami rozpatrywanymi w książce oraz krótkie uzupełnienia w formie rozmów ze specjalistami danej dziedziny, dając ogląd na potencjalne motywy zachodzących zjawisk w relacji rodzinnej.
Autorka przytacza opowieści kilku rodzin, a każda z przedstawionych narracji budowana jest w innym modelu i mierzy się z innymi troskami, których wspólnym mianownikiem jest nieobecność bądź zaniedbanie emocjonalne ze strony matki, zatem tytuł rozpatrywany jest pod wieloma aspektami, nie tylko stricte fizycznego braku rodzicielki.
„Matka bez wyboru” to bez wątpienia bardzo kontrowersyjny reportaż, ale ukazujący szeroki wachlarz na pozór prostych do oceny spraw, a jednak kryjących w sobie wiele odcieni. Z książki wyłaniają się zaskakujący bohaterowie; ludzie, którzy stawili czoła bezprecedensowej, o niewielkim prawdopodobieństwie występowania sytuacji, ale i tak największymi bohaterami tej książki są dzieci, które odarte z relacji z rodzicielką, uczą się życia na nowo, niejednokrotnie potykając się i nie mając wokół tej najważniejszej w naszym życiu osoby.
Marta Wroniszewska
Wydawnictwo Czarne
Premiera: 7.05.2025
reportaż społeczny rodzicielstwo matka bez wyboru matki i dzieci opuszczenie dziecka książka o trudnych relacjach rodzinnych reportaż o opuszczonych dzieciach emocjonalne zaniedbanie dzieci trudne decyzje matek kobiety opuszczające dzieci społeczne oczekiwania wobec matek problemy rodzicielstwa w literaturze faktu uzależnienie i rodzicielstwo rola ojca i matki w wychowaniu psychologiczne skutki braku matki